Przez blisko 50 lat nikt nie był w stanie dorównać wyczynowi Gerda Muellera, który w sezonie 1971/72 zdobył 40 bramek. Jak w ogóle do tego doszło?
Jeszcze kilka miesięcy temu nikt nawet nie zakładał, że Robert Lewandowski może zbliżyć się do osiągnięcia Muellera. Zdarzały się Polakowi sezony wybitne, ale nawet w ich trakcie daleko było mu do wyrównania granicy 40 trafień w sezonie. Przed rokiem 34 razy pokonywał bramkarzy, kilka lat temu dwukrotnie zdobył po 30 bramek. Dopiero teraz, przed tygodniem w meczu z Freiburgiem, dobił do magicznego rekordu Muellera. A teraz ma szansę go pobić.
Paradoksalnie legendarny niemiecki snajper kiepsko rozpoczął historyczny sezon. Na pierwszego gola czekał do drugiej kolejki, ale po pięciu meczach... wciąż miał w dorobku jedno trafienie. Dopiero w szóstej kolejce z Kaiserslautern zdobył bramkę i się rozpędził. Szczyt formy osiągnął jednak w marcu, gdy zaczął upokarzać bramkarzy seryjnie.
W 23. kolejce zdobył dwie bramki, tydzień później jedną, potem przyszedł czas na hat-tricka z VfL Bochum. Łącznie w pięciu kolejnych spotkaniach strzelał gole, po czym nastąpiła mała przerwa. Skuteczność odnalazł w 30. kolejce, w meczu z Hamburgerem SV, któremu strzelił dwa gole. Dwa tygodnie później trafił z FC Koeln, potem jeszcze popisał się hat-trickiem z Eintrachtem Frankfurt.
W ostatnich dwóch seriach gier Mueller znów cierpiał z powodu zwichrowanego celownika. W przedostatniej kolejce Bayern wprawdzie wygrał 1:0 z Borussią Dortmund, ale nie po jego golu. Na zakończenie sezonu Niemiec wyróżnił się z kolei dwoma asystami w wygranym 5:1 meczu z Schalke. Ale gola nie strzelił.
"Lewy" jest więc w uprzywilejowanej sytuacji. Przed tygodniem trafił w starciu z Freiburgiem, a teraz ma okazję ten bilans podreperować. Bayern zmierzy się bowiem z Augsburgiem, czyli zespołem pewnym już utrzymania, ale jednak charakteryzującym się słabiutką defensywą. Inna sprawa, że Polak będzie musiał sobie poradzić z rodakiem, czyli stojącym między słupkami Rafałem Gikiewiczem.